Ma niespełna cztery miesiące, wielką chęć by żyć i już na starcie śmiertelnie niebezpiecznego wroga – Bartuś Przychodzki z Sandomierza potrzebuje aż dziewięciu milionów złotych, by pokonać chorobę. Chłopczyk cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, który sieje coraz większe spustoszenie w organiźmie chłopca. Szansą jest terapia genowa, ale na przeszkodzie stoją ogromne koszty. Rodzice rozpoczęli walkę o swoje dziecko a na pozytywny odzew nie trzeba było długo czekać. Zapraszamy do obejrzenia.
Za pomocą rehabilitacji, którą niestety utrudnia przepuklina pępkowa, codziennie bronimy się przed postępami choroby, co wiąże się ze znacznymi wydatkami (zajęcia, dojazdy 100 km, specjalistyczny sprzęt). Bartuś nie będzie miał zwyczajnego dzieciństwa, a my przez najbliższe miesiące nie będziemy spali po nocach, byleby zebrać potrzebne dla niego środki na przyjęcie terapii genowej.
Jej koszt jest kosmiczny, przekraczający jakiekolwiek wyobrażenia. Na pasku widzimy ponad 9 milionów złotych, jednak śledząc losy innych małych wojowników, wiemy, że z pomocą dobrych ludzi ten cel jest osiągalny. Dlatego i my stajemy do tej walki o zdrowie naszego dziecka i prosimy o pomoc.
Na pasku widzimy ponad 9 milionów złotych, jednak śledząc losy innych małych wojowników, wiemy, że z pomocą dobrych ludzi ten cel jest osiągalny. Dlatego i my stajemy do tej walki o zdrowie naszego dziecka i prosimy o pomoc.
Agnieszka – mama
TUTAJ MOŻESZ ŚLEDZIĆ ZBIÓRKĘ